piątek, 26 kwietnia 2013

Kufer- before, after

Pamiętacie?
Był taki czas,
kiedy zamieszkał z nami Janek
i sądziłam,że będę musiała
pożegnać się z Wami,
bo nie wystarczy mi czasu
na zajmowawanie się blogiem .
Żegnając się z Wami
pokazałam zdjęcie
zdobytego na starociach kufra.
Stał sobie spokojnie w garażu, czekając
na swoją kolejkę
oraz na przypływ weny twórczej.

before...

Przetarłam go  szarą farbą
 do drewna i metalu,


a do ozdobienia go
wykorzystałam
scenki rodzajowe.
 



Nie wiem, jak Wam,
ale Jankowi kufer się spodobał.
Znajdzie sie w Jego pokoiku.
Pomieści wiele zabawek...
Przecieranym metamorfozom
 poddałam również  starą, apteczną amforę.



U nas sezon tarasowy w pełni.
Siedzimy sobie rozkoszując się słońcem
i śpiewem ptaków,soczystą zielenią,
patrząc jak Janek bawi się z Jasiem
w nowej,skręconej wczoraj piaskownicy.

Cudny czas przed nami,
napawajmy się nim:))
Słoneczne pozdrowienia ślę
Wszystkim sympatykom Lnianego Zaułka.
Miłego weekendu:))













środa, 24 kwietnia 2013

Ma psa...

Google
O umówionej godzinie
stanęła w drzwiach gabinetu.
Wyprostowana godnie
patrzyła mi prosto w oczy.
Jej sylwetka nabrała wyrazu,
widać,że zrzuciła wiele kilogramów
od naszego ostatniego spotkania.
Twarz miała poblakłą,
lecz piękną.
Jej błękitne oczy
patrzyły spokojnie,
bez cienia emocji.
Opanowanym głosem
opowiedziała mi swoją historię.
Czapka, którą miała na głowie,
mimo słonecznego dnia,
dodawała jej przekornego uroku.
Było w niej coś niepokojącego
i pewnego zarazem.
Jej dusza skrywała mroczną tajemnicę.
Wola walki, która nakręcała zegary
Jej każdego dnia,
zdawała się być wyjątkowo silna.
Ani słowo skargi
nie padło z Jej ust.
Nieoperacyjny rak
toczy Jej trzewia.
Nie wierzy w niego.
Nie poddaje się.
Nie jest  przecież SAMA.
Ma dla kogo żyć.
Jej pies skończył dziesięc lat.
Ma chorą wątrobę.
Nie wolno Jej umrzeć przed nim.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Lniana osłonka i wczesnowiosenny ogród

Niedzielne popołudnie-
miało być sennie i leniwie...
A było...pracowicie.
To była chwila,przemknęła mi myśl,
żeby uszyć koszyczek.
Taki zwykły z lnu i koronki.

No to go uszyłam:)


Natychmiast po uszyciu,
koszyczek stał się osłonką
na doniczkę z bluszczem.

Jak wcześniej wspomniałam,
uszycie wyżej wymienionego
zajęło mi kilka minut zaledwie.
Większość dnia spędziliśmy
rodzinnie w ogrodzie.
Świecące intensywnie słońce wygnało
 nas z domu około południa.
Była okazja do wykonania kilku zdjęć
 nowo rozkwitłych kwiatów.

A były to
żywce i krokusy...


białe śnieżniki...
Kwiaty rosnące w ziemi


i  te w donicach.
Maleńkie, ale cieszące oczy.

Witam nowych obserwatorów i
dziękuję za miłe komentarze:))
Miłego wieczoru:))


sobota, 20 kwietnia 2013

było romantycznie- jest ...praktycznie

Leżała od lat.
Zapomniana na dnie
szuflady.
Niepotrzebna,
bezużyteczna.
Gwiazda jednego dnia
i jednej nocy.
Wymarzona,
wyśniona.
Szyta na wymiar,
nadzieja na przyszłość.
Suknia ślubna.




Czy całkiem praktycznie?
Dwuczęściowa suknia
została w pełni wykorzystana.
Suto udrapowana spódnica
stanowi pokrowiec fotela,
a gorsecik po niewielkich przeróbkach
stał się gorsetową podusią.
Tak oto powstał kolejny gadżet w domu,
na którym lubię zatrzymywać swój wzrok.
W parę chwil zaledwie:))
Tak lubię!:))
Miłego weekendu,
weny twórczej oraz 
pogody ducha:))
Przepraszam,że rzadko komentuję
 Wasze działania.
Zaglądam, ale coraz więcej wyzwań przede mną
i czasu jakby mniej.
Wybaczcie.
Poprawie się:))
obiecuję!
Buziaki!
  

środa, 17 kwietnia 2013

Tablicę mam i ja...

A miałam wyjść do ogrodu...
sadzić pacioreczniki i dalie...
Weszłam do pracowni naprawdę tylko
na chwilę...
 I zostałam w niej na dłużej:)
Efektem mojej pracy była tablica.
Jakiś czas temu została pomalowana na czarno,
przetarłam  jej ramkę i czekała,
aż dziś została skończona:)






Kaganek ozdobiony różyczką
od Magdaleny:))
Magdaleno, poznajesz?
Na koniec dla tych, którzy nie mają szans
obserwować codziennie zmian
w wiosennym ogrodzie.
Zdjęcia zostały wykonane dziś ,
 od razu po deszczu :)


Najmilszego dnia:))
Buziaki dla Wszystkich:))


niedziela, 14 kwietnia 2013

zaczęłam od wianka

A skończyłam na...
Ale po kolei.
Każda z nas ma
 swoje preferencje
kolorystyczne.
Błękit i niebieski
to kolory,które
lubię w ogrodzie.
Zarówno kwiaty
jak i wszelkiego rodzaju
dodatki dobieram
właśnie w tej tonacji.

Przy wiciu tego wianka
wprowadziłam małą modyfikację.
Powstał wianek z trenem.


Wczoraj , porządkując
taras i szykując go
do nowego sezonu,
wpadłam na genialny
według mnie pomysł
wstawienia na taras
przetartego dawno temu,
starego kredensu.


Wreszcie będą pod ręką
talerze, filiżanki
i różnego rodzaju utensylia.

Jeszcze muszę namówić
mojego MKM, by
przymocował do kredensu
drążek do powieszenia filiżanek .

.
Zaczyna się okres,
kiedy niemal wszystkie posiłki
spożywać będziemy na tarasie.
By było ładnie i miło,
na kolor wiodący wybrałam
niebieski.

Inspiracje zaczerpnęłam
z ostatniego wydania
"Country"


Otoczenie  tarasu jeszcze niespecjalne,
wiele pracy w ogrodzie przede mną,
ale jest już gdzie posiedzieć
w cieplejsze dni.
Wczoraj utrudziłam się wielce,
bolą mnie mięśnie,mam podrapane ręce
i mimo ich ochrony rękawiczkami,
połamane paznokcie:)
Najbardziej jednak nie ja się
 zmęczyłam,
a ktoś zgoła inny...
Oto dowód:

Pozdrawiam Wszystkich,
którym udało się dotrzeć do końca.
Życzę udanego popołudnia:))
Buziaki, pa,pa:))




sobota, 13 kwietnia 2013

Nihil novi (?)


Ciasto solne,
serduszka,
sznurek,
patyczki...


NIHIL NOVI...

Wiosenne przesilenie?
Zmęczenie?
Zwątpienie?
Niemoc twórcza?

???

Bohaterowie
są zmęczeni,
z trudem
dźwigają swe
 członki,
chłoną
pierwsze
promienie,
niepewni,
co przyniesie 
JUTRO
...

Jednak
kiełkuje NADZIEJA...




Dość tych
minorowych nastrojów!
Wychodzę do
ogrodu!

Kształtować swoją
 przestrzeń:)

Buziaki:))