Kochani:))
Jakiś czas temu trafiłam w sieci na pomysł
świeczuszek we wnętrzu orzechów.
Zaintrygował mnie na tyle,że postanowiłam je wykonać.
Wykorzystałam do tego celu
knociki po tea-lightach,
wlałam wosk z zapachowych świec,podpaliłam.
Dawały przyjemne, ciepłe światło.
PRZEZ CHWILĘ:))
Niestety!
Na domiar złego kiedy już nieco wosku się
wypaliło, ogień zaczął trawić samą skorupkę.
Ledwo zdążyłam je ugasić!
Efektem moich działań będą
wykonane zdjęcia
oraz świadomość,
ze należy zachować większą
ostrożność.
Szczególnie, kiedy w zabawie biorą
udział dzieci:))
Pozdrawiam Was Noworocznie:))
Dziękuję za WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA
i komentarze.
Witam nowych OBSERWATORÓW.
Postaram się,żeby nie było Wam nigdy nudno!
Miłego weekendu:))
Niestety wiele pomyslow pieknie wyglada w teorii, ale praktyka to juz inna para kaloszy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ta, trzeba zawsze zachować trzeźwy rozsądek:))
UsuńDobrze, że w porę zauważyłaś!!
OdpowiedzUsuńTak;)
UsuńNo to prawda, tez robiłam z orzechów i się zjarało, jedynie z robionych samemu świeczników to polecam ten który zrobiłam z pomarańczy:)
OdpowiedzUsuńTen się nie palił?
UsuńOgień jest piękny ale i niebezpieczny trzeba o tym pamiętać .
OdpowiedzUsuńTwoje aranżację wyglądają zachęcającą , dobrze że ostrzegłaś , bo pewnie niejedna z nas zafundowałaby sobie taka pochodnie .
Miłego weekendu :)
Miłego ,Kasiu;)
Usuńteż gdzieś widziałam takie świeczki, na szczęście nie spróbowałam:) dzięki za ostrzeżenie:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBuziaki
Nie chciało mi się zwyczajnie, choć przepisy widziałam wiele razy, głównie jako zabawę proponowaną do zrobienia z dziećmi...
OdpowiedzUsuńI teraz ciekawi mnie, czy nikt ich nie palił, czy się tylko nie przyznali, że to kłopotliwe...
Może gdyby wyłożyć folią skorupkę, ale to za dużo zachodu;)
UsuńJa w tamtym roku przez świecznik z szyszek o mało domu nie spaliłam:) A wystarczyła chwilka nieuwagi:)
OdpowiedzUsuńZ reguły wystarcza chwilka nieuwagi:)
UsuńWygladac wygladaja slicznie ,ale rzeczywiscie trzeba zawsze uwazac jak sie moze skonczyc taki eksperyment :) Milego weekendu zycze :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńSzczególnie, kiedy eksperymenty lubi mały Jaś:))
UsuńNasza wspaniała ryzykantka. Teraz będziemy mądrzejsze i ostrożniejsze. =*
OdpowiedzUsuń:))
UsuńBuziaki, Anulko
Było by nie wesoło, masz szczęście, że to skończyło tylko tak oj uważaj , uważaj kochana pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dusiu:))
UsuńNa szczęście zauważyłaś w porę .....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pozdrawiam ciepło, LadyDi
UsuńDobrze że sytuację udało się w porę opanować a wyglądają tak uroczo i niewinnie.
OdpowiedzUsuńa wyglądały tak pięknie :(
OdpowiedzUsuńA moze tak jeszcze jedno podejscie?W wersji plywajacej:)
OdpowiedzUsuńNo,dzięki, Kochana!
UsuńTo jest myśl!
pięknie to wygląda na tle kratki :)
OdpowiedzUsuńByło pięknie, ale krótko;)
UsuńJak w życiu:))
To cieszę się, że nie podpaliłaś swojego pięknego domu :)
OdpowiedzUsuńJaddis podsunęła mi pomysł,by puścić świeczki-orzechy na wodę:)I zagrożenie minie.
UsuńZ ogniem nie ma żartów, teściowa kiedyś w święta zrobiła nastrój w łazience stawiając świecę zbyt blisko lustra w drewnianej ramie, czujny nos mojego męża uchronił przed tragedią. Ślad jest do dzisiaj ;)
OdpowiedzUsuńOgień to żywioł, ale przyznam, że sama miałam pomysł na takie wykorzystanie orzechów, myślałam jednak o włożeniu w skorupkę mini-świeczek..., tylko te wkłady i tak są za duże.
OdpowiedzUsuńdobrze ,że skończyło sie dobrze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Dobrze, że miałaś je na oku. Ludzie wrzucający do sieci niesprawdzone i niebezpieczne pomysły, są nieodpowiedzialni! Czyli zawsze trzeba być czujnym! Dzięki za ten wpis, ku przestrodze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDrobinki śliczne, lecz efemeryczne :) I niebezpieczne - jak się okazało. Tym niemniej spełniły swoje zadanie, skoro udało się je sfotografować, dokumentując ulotny moment piękna i ciepła, które roztaczały na stole...
OdpowiedzUsuń