środa, 19 października 2016

Jesień w bieli/autumn in white :-)



Jak przystało na kobietę w bieli,
 dekoracje jesienne też są całe w bieli...
 białe dynie w białej łazience, 
białej kuchni i białym holu...


as befits a woman in white, 
autumn decorations are also in white ...
 white pumpkins in a white bedroom, 
white kitchen and white hallway ...











Miłego dnia :)
Have a nice day :)

 M.Arta








poniedziałek, 17 października 2016

Jesienna aranżacja/autumn arrangement x

Jesienne aranżacje
 nie zawsze muszą być w płomiennych barwach...







Wiem, wiem, pewnie powiecie,
że brakuje tu kilku białych dyń...
i będziecie mieć całkowitą rację,
następnym razem będzie ich dużo...

Pozdrawiam słonecznie,
mimo pochmurnego nieba za oknem...
Wasza M.Arta


niedziela, 16 października 2016

zaczęło się od domków...

Moje pierwsze działania w pracowmi
zaczęły się od domków...
ale najważniejsze dla mnie było logo...

Termin  wystawy we Francji zbliżał się bardzo,
więc kiedy dostałam projekty,
wybrałam od razu ten, który
najbardziej 
opisywał zarówno moje działania
jak i stan ducha,
który tym działaniom towarzyszy...



te chmurki...
to cała ja...


zarówno w działaniach w domu
jak i ogrodzie :-)




Na koniec to, od czego wszystko sie zaczęło...








Aż miło wracać wspomnieniami...


Miłej niedzieli :-)
Wasza M.Arta













piątek, 14 października 2016

Wakacje spędzone w pracowni ceramiki :-)

Witajcie Kochani:-)
Dziękuję Wam serdecznie 
 za tak cudowne powitanie :-)

Aż mi się chce pisać znowu...

Dziś będzie o...marzeniach.

 Każdy je ma,
wszyscy wiemy więc ,że są duże i małe,
zwykłe i bardzo niezwykłe,
takie do łatwego zrealizowania
i takie, których realizacja może nigdy 
nie nastąpić...

Czasem czekamy na ich realizacje całe życie...
Przecież nie chodzi jednak,
by złapać króliczka,
ale by  go gonić...

Moim , nie spełnianym przez lata, marzeniem,
było spróbować prawdziwej ceramiki,
takiej ulepionej z gliny,
lub wytoczonej na kole garncarskim,
oraz wypalić ja w piecu 
po uprzednim szkliwieniu.
I wreszcie, po latach oczekiwania
miałam szanse działać w prawdziwej 
pracowni ceramiki...
Ileż to było radości obcowania 
z tym cudownym materiałem , jakim jest glina,
ileż możliwości wykazania się swoja kreatywnością...
Pamiętam pierwsze chwile,
 kiedy przekraczałam próg pracowni,
wchodziłam do niej nie jak do jakiejś świątyni,
wchodziłam jak do Świątyni Sztuki.
Zajęcia początkowo odbywały się 2-3 razy w tygodniu,
aż pod koniec jeździłam tam codziennie...
I nie miało to dla mnie znaczenia,
że byłam często fizycznie zmęczona
(dalej pracowałam normalnie w gabinecie)...






No i powstawały kolejno
miniaturowe domki,
rzeźby, naczynia, gazony i wazony,
talerze i żardiniery...
a ja stawałam się coraz bardziej 
szczęśliwa...




Było sporo działań,
ale nie wszystko na raz...
Będę odsłaniać kolejno
swoje ceramiczne kolekcje...

Miłego popołudnia!

Wreszcie w weekend będę mogła
pozaglądać do Waszych blogów,
za którymi bardzo się stęskniłam!


Wasza M.Arta










środa, 12 października 2016

Przepraszam, przepraszam, przepraszam..:-)

No tak...
Hmmmm
Od  czego właściwie tu zacząć?!?

Przepraszam już powiedziałam,
choć wiem,że to stanowczo za mało...

Przez cały czas mojej nieobecności na blogerze
wiele się u mnie działo...
!

i jak to w Lnianym Zaułku bywa
działy się dziwy nad dziwami i czary i ...
wszystko było trochę jakby w bajce...



Zacznę po prostu od końca,
od najważniejszego...

kiedy to w dniu 28.09.2016 roku

ZOSTAŁAM BABCIA PO RAZ DRUGI!


Mały Aleksander miał 55 cm  i ważył 3260 gramów,
ale moje szczęście mierzone było 
w tym momencie w całych tonach :-)
Teraz ma dokładnie 2 tygodnie
 i waży już więcej...
Jest niezwykle spokojnym i cudownym dzieckiem...
A jakże by inaczej :-)




Tylko Janek jakiś taki duży się wydaje...



A babcia?
Szczęśliwa, wiadomo!
I wygląda aktualnie tak:








Na razie to tyle,
ale będzie więcej relacji!

Mam nadzieje,że nie wszyscy mnie zapomnieli:-)

Ja bardzo za Wami tęskniłam,
przyznam szczerze !

Do niebawem!
Wasza M.Arta