środa, 31 października 2012

Sida-opowieść z happy endem

Zimą tego roku-około marca, podczas najgorszych mrozów, które nękały nas  i całą przyrodę , dostrzegłam błąkajacego się w naszej okolicy dużego psa.Wyraźnie widać było,że jest wystraszony, nie zbliżał się do nikogo, był nieufny, a jedzenie ,które zaczęłam wystawiać  mu codziennie zjadał dopiero po zmroku. Próby  zbliżenia się do niego zwykle kończyły się niepowodzeniem.W miarę upływu dni jednak odległość ode mnie do niego zdawała się maleć.Ból ściskał mi serce, kiedy na niego patrzyłam-te smutne oczy, nieufność, która świadczyła o rozmiarze krzywdy, której doznał.Podkulony ogon sprawiał,że wydawał się znacznie mniejszy, niż później się okazało.
Bywały dni, kiedy go nie widziałam w pobliżu, ale wtedy można go było dostrzec na terenie stacji benzynowej, gdzie próbował wyżebrac coś do jedzenia  od kierowców.Wola życia za wszelką cenę był a nim silna, choć sam nie wydawał się silny- wręcz przeciwnie.
Pozostawiając mu jedzenie i picie w jednym miejscu  ubolewałam nad tym,że nie zjada ciepłego, do tego miał konkurencję- psy  sąsiadów wyjadały mu co najlepsze kąski.Któregoś dnia nie wystawiłam mu jedzenia rano-chciałam by zjadł ciepłe-postanowiłam że tego dnia kiedy wrócę po pracy do domu zbliżę się  do niego tak z jedzeniem, by się to udało.
Kiedy po pracy podjechaliśmy do bramy- dostrzegłam coś przy furtce i oniemiałam! Przed domem stało puste plastikowe wiaderko, które codziennie zapełniałam jedzeniem dla błąkajacego się psa!Nie znalazł jedzenia rano- wziął wiaderko i przyniósł je z sadu pod samą bramę, jakby chciał powiedzieć:czyżbyś o mnie zapomniała?
Nie, piesku, nie zapomniałam! Ujął mnie tym zachowaniem,czułam,że zaprzyjaźnimy się szybciej niż wcześniej przewidywałam.
Szybko więc przygotowałam mu jedzenie i rozpoczęłam poszukiwania.


Znalazłam go za domem sąsiada, na polu-spał w sianie.Trzymając jedzenie przed sobą, przemawiajac do niego, łagodnie zawołałam-: chodź ze mną,koniec tułaczki- masz już swój dom,wiecznie pełną miskę,ciepły dom i RODZINĘ.
Był mroźny poranek 23.03.2012r.
Pies poszedł za mną ufnie, wszedł przez furtkę.
Jest z nami już ponad pół roku.
Nie jest psem- to sunia.
Dojrzała wiekiem, stateczna,poważna.Z racji tych cech dostała na imię Sidonia, Donna Sidonia, ale wołamy na nią Sida, Sidunia, Sideczka.
Przez 6 miesiecy uczy się na nowo wielu rzeczy-np. wchodzenia do pomieszczeń, na taras, do drewutni, gdzie ma swoje miękkie i ciepłe legowisko.
Jej oczy po większej części straciły swój smutek, ale gdzieś na dnie serca jakaś skaza jej pozostała...Ale mam nadzieję,że kiedyś zapomni o tym,że wyrzucono ją z samochodu, bo była za stara... 
Dziś po raz pierwszy odważyła się wejść do budy, która jest przemyślnie zbudowana- ma przedsionek od zawietrznej i główne pomieszczenie wyłożone wykładziną i ocieplone styropianem pomiędzy warstwami desek,legowisko wyscielone  ciepłą kołderką z  polarowym kocykiem . na niej
Kamień spadł mi z serca.
Do naszego domu nie chciała wejść,widać całe życie mieszkała na dworze- ale  teraz ma swój własny, ciepły dom i co najważniejsze ludzi, którzy ją kochają.
Znalazła dom, którego nie zmieni do końca swego życia...

Dziękuję za  Wszystkim za odwiedziny i miłe komentarze.
Serdecznie witam również nowych obserwatorów.
Do miłego:))

Sida ze swoim przyjacielem( też przygarniętym  w tym samym czasie przez mojego brata)


  
Sidunia zawsze lubi uczestniczyć we wszystkim, co dzieje się w domu, wszędzie jest pierwsza i wszędzie jej pełano...

poniedziałek, 29 października 2012

Kratkowy przydaś

Witam Wszystkich w ten iście zimowy dzień.:))
Zacznę od przeprosin, brak internetu, a właściwie ciągłe i ustawiczne z nim problemy oraz chroniczny brak czasu sprawiły,że nie mogłam odwiedzać wszystkich swoich ulubionych blogów.
Obiecuję wkrótce nadrobić wszystkie zaległości:)
Miałam jednak odrobinę czasu na swoje robótki- otrzymałam zamówienie na woreczek przydasiowy z dwiema kieszonkami do przedszkola dla Jasia.
Postanowiłam by  był kolorowy.Kratki wydały mi się odpowiednie.

Wykorzystałam w nim swój pierwszy haft krzyżykowy.
Maszyna co prawda trochę odmawiała mi współpracy, ale udało mi się skończyć go i dodać do prezentu głównego na urodziny.



A tu zadowolony Jaś z prezentu głównego raczej niż z przydasia...


Oprócz woreczka, zajęłam się również przemalowaniem wieszaka, czyniąc go bardziej shabby...


I anioł zaczął stroić się zimowo.
Płatki  śniegowe wycięłam z płatków kosmetycznych.

 Pozdrawiam Wszystkich serdecznie życząc dużo słońca mimo śniegu na zewnątrz:))
Cześć!
Gnam do Waszych blogów!



niedziela, 28 października 2012

Na całej połaci -śnieg...


W przeróżnej postaci -śnieg


                
                         Na siostry i braci

                   Zimowy plakacik - śnieg... śnieg.


                       Na naszą równinę - śnieg.

                      Na każdą mieścinę - śnieg.
                        Na tłoczek przed kinem
                     Na ładną dziewczynę - śnieg... śnieg.

                         Na pociąg do Jasła
                       Na wzmiankę, że zgasła
                        Na zdarte dwa hasła,
                      Na słał słał aż zasłał
                         Na dobre pobudki
                       Na gorsze ich skutki...


                         Na puste ogródki,



                        Na dzionek za krótki...



                   Na w sinej mgle dale - śnieg.

                   Na kocham cię stale! - śnieg.
           Na żale,że wcale i - na tak dalej - tak dalej
                     Tak dalej - tak dalej
                Tak dalej - tak dalej - śnieg
                             śnieg
                             śnieg
                             śnieg
Liście nadal na drzewach
a tu śnieg...


Słońca w duszy,
choć nawet przyroda się załamuje
i Skyrockety nie wytrzymują naporu śniegu:))

Fotorelacja- 28.10.2012
godz. 7,00 am
A jutro, najdalej pojutrze zaświeci słońce ...

Dziś urodziny mojego Jasia!!!

sobota, 27 października 2012

w dwóch słowach


mawia o sobie -super gość
niecierpliwie wita mnie w progu
radośnie gładzi po głowie
 i patrzy z podziwem jak nikt dotąd

wkrótce ma urodziny

uczy się angielskiego
poprawnie używa noża i widelca
oraz słowa labirynt

jutro zerwie ze mną jabłka

ma trzy lata

mój wnuk

MIŁOŚĆ W DWÓCH SŁOWACH






piątek, 26 października 2012

Gdy celem krzywe



Gdy celem KRZYWE
PROSTE nie ma racji bytu




dedykuję
roztargnionym  ogrodnikom
producentom kół
oraz
hafciarkom
z podobnymi efektami do moich



P.S.
a jednak jestem...
Na zdjęciu  mój pierwszy haft krzyżykowy,
to dzięki Wam szukam coraz to nowych form wyrazu,
uczę się nowych rzeczy,
cieszę się,że jesteście
i inspirujecie mnie...

A dychotomia?!
niech nie zdumiewa
spokojnie...
SPÓJNOŚĆ,SPÓJNOŚĆ
kontrola
tylko umysł jak elektron
 zmienia orbity
gdy radość
tak wielka
i
nieoczekiwana

To kocham w bloggerze- możliwość bycia sobą w pełni
Pozdrawiam wszystkich:))
Do miłego:))
A krzywy  (z założenia a  nie przypadku) haft 
JUŻ NIEBAWEM .





poniedziałek, 22 października 2012

Ruch skrzydeł zawsze przypomina pożegnanie...

Jesień...
ptaki odfrunęły...
choć ruch skrzydeł
zawsze przypomina pożegnanie
nie żegnam się z Wami
 podsumowuję
razem od wiosny do jesieni
bilans na plus
będę zaglądać
tęsknić
czasem coś ulepię
uszyję
napiszę...

czekałam długo

czas by
zanurzyć się w szczęściu

bywało różnie, ale dziękuję tym  dobrym duszkom,które były ze mną i  wspierały mnie
a teraz cieszą się, kiedy i dla mnie zaświeciło wreszcie słońce

nie ma większej radości, kiedy widzisz skupiony uśmiech na twarzy swojego wnuka

patrzeć na świat oczami dziecka- tego pragnę,
zachwycić się na wszystkim na nowo...

a kufer w garażu poczeka, będzie trwał w statusie
"before"
na "after" przyjdzie mu trochę poczekać...
Kiedy jednak już go pomaluję, nie omieszkam się nim pochwalić...

Było mi z Wami dobrze, spotkałam wspaniałe, serdeczne, wrażliwe i  wyjątkowe osoby...
Będę za Wami tęsknić, będę Was odwiedzać...
Mam nadzieję,że sama pozostawiłam jakiś ślad...

Ptaki odfrunęły
ruch skrzydeł
zawsze przypomina pożegnanie...

Do kiedyś wszystkim...



sobota, 20 października 2012

Zabawa w NIEZWYKŁE


Denis Zilber- grafika
Witam Wszystkich
Było już poważnie, nastrojowo, poetycko a nawet śmiesznie:)
Dziś proponuję zabawę polegającą na krótkim opisie czegoś niezwykłego co przytrafiło się nam w ciągu naszego życia.
Jestem pewna,że każdy z nas doświadczył tego typu przeżyć, otarł się o magię, tajemniczość lub był totalnie zaskoczony...

Sięgając pamięcią wstecz znajduję co najmniej kilka zdarzeń , które zaliczyć by można  do kategorii
  • NIEZWYKŁE:
  • Paryż.
Okolice Katedry Notre Dame.
Grupa gołębi .
Wśród nich ON.
Z kikutem nóżki,
ze swadą...
Niezależny i silny
wyróżniający się
zapadł w pamięć
 Symbol
 Paryża.
Po latach podróż.
 przyjaciółce:
Pozdrów GO
DOSTRZEGŁA
POZDROWIŁA

***
  • Atlas Wysoki
  • Algieria
Noc
Kurza ślepota
Przepaść
zakręt
przepaść
strach
prędkość
zmęczenie
przepaść
okolica bezludna
nagle
światła
wyprzedzanie
światła awaryjne
bezpieczeństwo
zniknął 
białe pióro...
zostało

  • Sahara
awaria
burza piaskowa
zmierzch
modlitwa o godną śmierć
Nomadzi
ratunek
przyjaźń
zabawa i
radość
całą noc

  • kot
Plamka
znajda
wystraszona
zaniedbana
troska
miłość
dom
poczucie bezpieczeństwa
oddanie
sen
łapka w zagłębieniu dłoni
mojej
w każdą noc
aż do końca...

  • internet
Ela
igła w stogu
drugi człowiek
przyjaciel
możliwe!

  • płatki
nerwy
kłótnia
mąż
wieczór
niespodzianka
pokój
róża
wiele róż
dziesiątki
płatki
wszędzie
...
stąpanie po płatkach

  • już jutro
                                obiad
                              rodzina
                       talerz przy talerzu
                              razem
                           w komplecie
                            




Zatrzymujmy niezwykłe chwile w kadrze, pamiętajmy o nich,
wzbogacają nas i wyróżniają...
Chętnie wysłucham Waszych opowieści:))
Bierzecie udział, Kochani?
Miłego weekendu!

piątek, 19 października 2012

Jąkiś szykuje się do jesieni

Witajcie,
(Dziś specjalnie na Cheni zamówienie)
jak widać na zdjęciu, wybieranie kolekcji jesiennej to nie jest prosta sprawa, w internecie, na ekranie wszystko wygląda dobrze, ale jak będzie wyglądało na  naszym Jąkisiu?
Biedak ślęczy już parę godzin nie mogąc zdecydować się ostatecznie, co wybierze;))
Bo kto da gwarancję,że właśnie ta bluza dresowa sprawdzi się w chłodne późno jesienne czy zimowe wieczory?

Czy da gwarancję wygody podczas przełączania pilotem
ulubionych programów?
To ważna decyzja, nie można podejmować jej zbyt pochopnie...

zresztą musi być wygodna do zwykłego poleżenia...

i nawet jak się całkiem przypadkiem zechce spać, żeby nic się nie ciągnęło, nic nie uwierało, nic nie krępowało ruchów...

a kiedy ta moja M.Arta będzie miała  znowu problemy natury technicznej, dobrze by było mieć całkowitą swobodę ruchów,
by móc jej pomóc...

no i co  jesteście tacy zdziwieni?
od lat pracuję w pozycji leżącej-
trening uczynił ze mnie mistrza!!!

no bez przesady- przecież nie zawsze tylko leżę...


bacznie obserwuję...


i lewą i prawą stronę

i dochodzę do wniosku,że coś z tymi rękawami jest nie tak,
albo one są za długie albo moje łapy za krótkie?

a kurtkę jak znajdujecie?
jeszcze nie widzieliście kapturka...


jak dla mnie super- ciepło i twarzowo?
A dla Was?
Pozdrawiam wszystkich miłośników zwierząt:))