poniedziałek, 29 lipca 2013

Poduszka z medalionem

Kochane:))
Dzięki Wam,dzięki temu,
że jesteście i tworzycie,
 mogę inspirować się Waszymi
robótkami;
pomysły mnożą się w mojej głowie
jak grzyby po deszczu...
Chociażby ta poduszka...
Medalion podpatrzony u Margo
zaowocował pomysłem na poszewkę
z lnu i bawełny.
(jak przystało na Lniany Zaułek)
 
 
 


Jeszcze raz dzięki, dziewczyny,
że jesteście
 tworzycie
i inspirujecie mnie:))
Nasze domy
 pięknieją dzięki 
wspólnym działaniom:))

Do miłego:))

Buziaki, pa, pa!

Jak nie shabby, to co?

Kochani:))
Rozpisałam się wczoraj nadmiernie,
więc sprawę 120-letniej deski
opisuję dopiero dzisiaj.
Wahałam się, czy warto,
kiedy mój Janek
przyszedł do mnie z pytaniem
"Co masz takiego brzydkiego?
Gdzieee?!!!
 na zapleczu babciu!!
Takiego drewnianego!...
No tak, Młody widzi i mówi szczerze...
Więc jak to właściwie jest z tym shabby?
Moda, trend, czy rzeczywiście
to jest ładne?!?


A jeśli to my się mylimy
nie on?!?


A co Wy
o tym sądzicie?

Post o intrygującym tytule: "Przed, w trakcie i po..."

Kochani:))
No, wreszcie jestem:))
Nie na długo, na tydzień zaledwie,
ale zaznaczam swoją obecność:))

"Przed"...
wyjazdem w Bieszczady
było spotkanie
z Kasią.

                   Cudowne, babskie, pełne romantyzmu..
   Tak pięknie, wzruszajaco
   opisane przez Nią...
że trudno dodać coś więcej...
Były kwiaty w kącikach...


na stole...



w prezentach...


w ogrodzie...


Przed było również trochę
turkusów
 zakupowych...


"W trakcie"...

były piękne widoki
na  Zalew Soliński
w Bieszczadach:


W trakcie było również
haftowanie...
Nie uwierzycie zapewne,
ale zabrałam w góry robótki;))
dzięki temu mogłam
wyhaftować gospodarzom
bardzo letni prezent:)








Haftowałam nie tylko
na tarasie w Wołkowyji
ale i nad Soliną w Olchowcu...


gdzie wyszło coś takiego:


A "Po"?
No cóż, moje imieniny jak co roku
29 lipca,
a poza tym
będzie o starej, 120-letniej desce,
ale to już w następnym poście:))

Odpoczywajcie do utraty sił!
Miłych wakacji-
kto na wakacjach!

Przetrzymania upałów-
kto w pracy!
Buziaki:))



















      

środa, 24 lipca 2013

złamane krzesło,prowansalskie klimaty i początek sezonu gruszkowego

Witajcie, Kochani:))

Nie dalej jak wczoraj
Julia przytargała do domu
uszkodzone podczas imprezy krzesło.
Spodobało mi się, nawet takie połamane.
Właśnie uszyłam drobiazg dla
mojego lekarza
o specjalności  niespecjalnie
przez nas, kobiety lubianej...
który  to dro biazg
dzięki krzesłu
mogłam
obfocić w klimatach
prowansalskich:)

W założeniu miała to być
gruszka zapachowa,
pachnąca wcale nie gruszkowo
a bardziej lawendowo.
W trakcie szycia
zajęta rozmową z Kasią(Bruhijtą)
zapomniałam dodać do
wypełnienia lawendę.
Może jednak na szczęście-
kto widział
 gruszkę pachnącą
lawendowo?


Poniżej widać,
że nie tylko ja robiłam zdjęcia
w ogrodzie...
Kasia dzielnie mi towarzyszyła
nie tylko przy tym zajęciu,
ale i w działaniach
wszelakich...
O czym więcej napiszę
w późniejszym poście:)










Widać,ze stare wiadro
wywędrowało z sypialni
do ogrodu:)

A tu oleander
wyhodowany samodzielnie
ze szczepki:


Na koniec pragnę podziękować Wam
 za odwiedziny i miłe komentarze
oraz serdecznie witam
nowych obserwatorów:)
Niezmiennie zapraszam na lawendowe
CANDY.
Buziaki:))

wtorek, 23 lipca 2013

Jest radość,Tadzik wrócił, więc będzie pastelowo

Witajcie, Kochane:))
Dziś wreszcie odnalazł się Tadzik,
 który schował się głęboko
i skutecznie
uciekając przed 
gościem-
uroczą kotką o wdzięcznym imieniu
Wenus:)
Bardzo się o niego bałam.
Nie byłam pewna, czy chociaż pił
wtedy wodę,
jedzenie raczej nie znikało
z jego miseczki.
Ma 15 lat
i chyba niezbyt duży apetyt
na życie.
Myślałam,że już się poddał...
Dziś po południu zjadł całą(!)
saszetkę,
wypił sporo wody,
na koniec
zrobiłam mu kroplówkę.
Chce mi się śpiewać!!!
BO ŻYJE!!!
W TYCH OKOLICZNOŚCIACH
MOJE PASTELOWE ARANŻACJE
SA CAŁKIEM USPRAWIEDLIWIONE:))
Wszystko zaczęło się
od tego,że Julia
podarowała mi na imieniny
mini komplecik pastelowej
porcelany.


                         Drogi Tadziku,
                wiem, że bardziej jesz dla mnie
                         niż dla siebie.
Dziękuję,że jesteś i byłeś ze mną przez
te wszystkie lata.
Muszę karmić Cię z ręki
 gdy siedzisz na moich kolanach...
Tylko wtedy coś zjadasz.
Sam już nie sięgasz po jedzenie.
Ale jesz
I ŻYJESZ!!!!
Kocham Cię.
Żyj jak najdłużej.
Dzięki Tobie
mogę otaczać się
pastelami.
Pozdrawiam Wszystkich
Przyjaciół Lnianego:))
Miłego popołudnia:))

poniedziałek, 22 lipca 2013

spotkanie...


Spotkanie

...z sikorką w dłoni
po chmurach
ramię w ramię
skrzydło w skrzydło...



Pojechała.
Dopiero co zamknęły się za Nią drzwi...
Powietrze lekko tknięte
skrzydłem motyla
jeszcze drga...


Reszta na  później...

Kiedy
dystansu nabiorę...

Odfruwam. Znikam.
wracam do  szarej (?)
codzienności.


Buziaki:))




piątek, 19 lipca 2013

Pomysł na wieszak na ręczniki

Witajcie, Kochani:))
Jestem taka zaaferowana...
Jutro mam gościa ze świata blogowego:))!!!
Szykując się na jutrzejsze spotkanie,
wpadłam na pomysł jak poradzić sobie
z wyeksponowaniem większej ilości 
ręczników w łazience .
Zawsze miałam z tym problem,
znudziły mi się tak po prostu złożone
w kostkę na półce...
Wykorzystałam jeden z elementów bocznych
pergoli, który to element
stanowił od wiosny podpórkę dla dalii.
Przetarłam go już dawniej,
spatynował się dodatkowo sam,
poddawany  nieustannym wpływom pogody.
Dzięki temu uzyskałm dokładnie
efekt o jaki mi chodziło:)



Nie wiem, jak Wam,
ale mi się podoba ten wieszak,
czy raczej stojak
na ręczniki...

Kończę już, bo mam jeszcze co nieco
do zdziałania.
A jutro...
Hmmm...
Opiszę , nie omieszkam:))
Buziole
i miłego weekendu:))
Przypominam o lawendowym candy.
Pachnie tak, że aż trudno to znieść!