sobota, 7 czerwca 2014

Gradobicie co się zowie...:)


Witajcie, Kochani:)
W ciągu ostatnich dni lało bez umiaru.
Kiedy prognozy zapowiadały  zmianę,
miało się pojawić wreszcie słońce,
miało być już cieplej...
No właśnie- MIAŁO!
 Od samego rana wszystko wskazywało,że
tak właśnie się stanie:)
Wyszło słońce a wraz z nim nadzieja,
że wreszcie dom przestanie być więzieniem,
że będzie można kontynuować prace w ogrodzie,
wybrać się na wycieczkę rowerową...
Aż tu nagle ciemne chmury zasnuły niebo
i  stało się!
Takiego gradobicia jeszcze w życiu nie widziałam
Zresztą zobaczcie sami.












Na szczęście zdarzyło się to dwa dni temu.
 Grad szybko się stopił,
woda uległa wchłonięciu, tylko
 błoto, które zostało po tym wydarzeniu
jakoś samo nie chciało zniknąć;-)

Dużo słońca, Kochani!

Wasza M.Arta














4 komentarze:

  1. Marto, a w jakim województwie mieszkasz? Nie chciałabym takiego gradobicia u siebie - ale swoją drogą - zdjęcia wyszły Ci świetne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam w woj. łódzkim.
      Mimo przerażającego gradu, spustoszenia o dziwo nie były tak wielkie:)

      Usuń
  2. Ojej Martuniu ale ci szkód narobiło - a taki łądny ogród
    żywioł to żywioł nas nie pyta kiedy mu wolno - nie martw się róci wszystko do normy - buziaki ślę niedzielne - Marii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie tak wiele:)
      Najgorzej było z błotem na kostce, na pierwszy raz nie udało się jej doczyścić...
      Serdecznosci, Marii

      Usuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)