Jest jeszcze kilka mebli do przemalowania w moim garażu. Każdy z nich cierpliwie (jak sądzę) czeka na swoją kolej. Dziś padło na niciaka. Kupiony za grosze w zaprzyjaźnionej klamociarni, wyłuskany spośród innych, odkryty na nowo, prosty w swojej formie, ujął mnie swoją bezpretensjonalnością. Skoro wyciągnęłam maszynę do szycia z lamusa, niciak będzie" jak znalazł" .Malowanie go przeprowadziłam jak zwykle- rozcieńczoną farbą wodną do drewna i metalu w kolorze białym z niewielka domieszką beżu- a potem pędzel, wałek , sucha gąbka. Tym razem jednak postanowiłam zachować odrobinę ze starej wersji i nie zamalowałam wierzchu do końca, rozweseliłam go tylko dodatkowo motywami kwiatowymi. Mogłam dać napis, numery, czy cokolwiek z G.F, ale nie chciałam, wolę chodzić jak mój kot- swoimi drogami.
Niciak nie jest jeszcze przeze mnie w pełni zagospodarowany- posiada wiele przegródek, a pod warstwą górną znajduje się warstwa głębsza. Pojemny, nostalgiczny i jakże przydatny mebelek...
A jako ze nie samym szyciem człowiek żyje, po skończonej pracy i zamknięciu niciaka, może on służyć jako podręczny stolik na którym stanie np. filiżanka z herbatą i jeszcze ciepły strudel, ale o nim już w innym poście :))
Dobrej nocy , kreatywne.
Niciak jest niezwykle urokliwy! Pięknie go przerobiłaś, szalenie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTEN NICIAK JEST NIESAMOWITY:)))))) pRZEPRASZAM ,ALE JA DOPIERO TERAZ ZAJRZAŁAM NA BLOG I ZAUWAŻYŁAM TWOJA WIADOMOŚĆ:)))...NIE MOGĘ ZNALEŹĆ TWOJEGO MAILA..JEŚLI TO JESCZE AKTUALNE TO NAPISZ DO MNIE:)) cbea1968@gmail.com
OdpowiedzUsuńNiciak przepiękny,jeszcze takiego nie widziałam i ta szpulka,achhh
OdpowiedzUsuń