wtorek, 19 czerwca 2012

Padok z widokiem na Pałac Kultury

W ramach rekreacji wybraliśmy się z MKM  w krótką podróż do rodziny. Pierwszy etap naszej podróży mógłby krzyczeć nagłówkiem: "Slalomem  po nie dokończonych drogach kraju" Liczne wahadełka, ekipy budowlane w wielkiej ilości na poboczach, mnóstwo ciężkiego sprzętu, nieskończone osłony akustyczne, pozamykane obiekty gastronomiczne, odcięte  z powodu budowy autostrady od świata (czytaj klientów)Smutny to widok .Ileż ludzkich tragedii zawiera się w tych opustoszałych budynkach...
Dzięki tym przeszkodom, podróż nasza, która z reguły zwykle zajmowała nam ok. 2 godz, przedłużyła się do  ponad 3 godzin.
Dla mnie była to sentymentalna podróż w czasie, dzięki opowieściom nestora rodu  wracałam wspomnieniami do czasów dzieciństwa, smakowałam je na nowo, chwytając i rejestrując uważnie każde jego słowo, by zapamiętać z rodzinnych  opowieści  jak najwięcej, kiedyś przecież ja będę odpowiadać na podobne pytania, które teraz ja zadaję.
Przyjemnie było przebywać w komu wielopokoleniowym, pełnym radosnej krzątaniny, szczebiotu małych dzieci i całego mnóstwa zwierząt- wszelkiego autoramentu   psów, kotów, kur ozdobnych i zwykłych, gołębi, bażantów, papug no i ...koni. Rodzinna firma- stajnia Konstelacja ma pod swoją pieczołowitą opieką 17 koni, z tego 6 własnych a w nich dwa  uratowane przed rzeźnią. Nie odmówiłam sobie przyjemności wstania skoro świt i z resztką snu pod powiekami, zajrzeć do boksów poszczególnych koni, by zrobić im kilka  zdjęć.



Zaciekawione konie, widząc mnie po raz pierwszy, przyglądały mi się badawczo.
Koń zdecydowanie odbiega od wizerunku zwierzęcia, do którego jestem przyzwyczajona.
Ostrożnie podchodziłam do każdego  z osobna i delikatnie głaskałam ich przyjemne w dotyku nozdrza.
Rezerwę dało się wyczuć z obydwu stron z tym że u mnie zdecydowanie wiekszą...


Po wykonaniu kliku zdjęć koniom wyprowadzanym na padok, postanowiłam podejść jeszcze bliżej  do  nich.
Najpierw myślałam, że koniki dotkliwie się kąsają, ale  na następnym zdjęciu widać, że  ten  mniejszy się uśmiecha.

ciekawe, co usłyszał ,że się tak uśmiecha...


Pomyślałam sobie- a niech tam!... i weszłam na padok.
Kto tego nie doświadczył nie zrozumie, co czułam otoczona grupą zaintrygowanych moją osobą  koni.
Lęk, podziw, obawa, respekt, zaciekawienie- iście mieszane uczucia targały mną w tym momencie.A ja stałam niepewnie, czułam się jak mała dziewczynka otoczona zwierzętami , których nie znałam i nie
 rozumiałam ...
Na szczęście w pobliżu był Pan Jan, stajenny, który  czuwał nad moim bezpieczeństwem.
na linii horyzontu ledwie widoczny Pałac Kultury

Wszystko jednak dobrze się skończylo, a ja jeszcze przez długie godziny po tym spotkaniu pozostawałam pod wrażeniem tego spaktakularnego spotkania...

Z pozdrowieniami od  m. in.
-Alpacino
  -Konstelacji
-Fresco
-Prozaika
-Diamony
-Gracji
-Bonanzy
-Balangi
-Kaluta
-Bystrego
-Faworyta
-Bianca
-Bohuna
-Rafii
i od  innych szczęśliwych koni, wychodzących codziennie na padok z widokiem na Pałac Kultury.
Miłego dnia.



2 komentarze:

  1. czemu nie ma zdjęć ?:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry,niechcący usunięte z Piccasy-czekam,aż będę mogła pojechać ponownie i uzupełnić...

      Usuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)