Zastanów się,zanim zabierzesz tam
swoją rodzinę!!!
Może lepiej pomyśl o:
1,2-źródło:google
MIŁYCH MARZEŃ:)*
i
miłego dnia
Wasza M.Arta
Kocham kolor biały.Obszar moich działań to dom i ogród.Wystrój wnętrz, aranżacje i szeroko pojęte rękodzieło-przecieram meble, szyję, haftuję , dekupażuję, rzeźbię w glinie i w masie papierowej- ostatnio moją pasją są art dolls,domowe mydełka oraz kosmetyki, mam mnóstwo pomysłów, którymi chętnie się chcę dzielić, trochę piszę... Oto cała ja...Nieposkromiona, nie nadążająca za trendami, niezależna romantyczka. Zapraszam do mojego magicznego świata:)
Nigdy nie byłam tam z dziećmi. I nie żałuję, co nie znaczy, że one ze swoimi tam nie chodzą. Dobrze, że rzadko.
OdpowiedzUsuńNa szczęście...
UsuńMoi też chodzą z rzadka.
Wiesz, kiedys pracowałam koło Mc Donalda i zaobserwowałam, że bywały matki, które przychodziły tam codziennie, tak codziennie(!) ze swoimi pociechami. Głównie były to bogate księżniczki (wiadomo jedzenie tam do tanich nie nalezy), którym nie chciało się gotować...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś taka księzniczkę spotkałam w pralni- stała przede mną właśnie wyciągała...brudne majtki na ladę...sic!!!!
UsuńTe same księżniczki pasą swoje dzieci codziennie fast foodami, bo nie chce im sie gotować, ba- nie chce im sie zadbać o przyszłość dzieci...Grube, zakompleksione, leczą swoje kompleksy całe życie...bo komórki tłuszczowe nigdy in już nie zanikną, najwyżej nieco się opróżnią...
To tak jak z alkoholem wszystko jest dla ludzi. Myślę, że raz na jakiś czas, to nie robiłabym z tego jakiejś tragedii (oczywiście nie raz na tydzień :P). A ślepe zabranianie czegoś zawsze odnosi odwrotny skutek.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie jestem fanką jadania na mieście w ogóle (bo w większości przypadków wszystko jest mocno okraszone solą), ale zdarza mi się i pewnie większość czasem nie ma obiadu w domu.
Jestem daleka od zabraniania- to zawsze jest kwestia WYBORU...
UsuńCodziennie gotuję obiady, dzieci mają śniadania, na kolację jakaś sałatka, jeżeli idziemy do takiego baru, bo to dla mnie nie jest restauracja, to nie na obiad tylko na jakąś przekąskę i to raz na parę miesięcy. I racja, nie ma co zabraniać, bo zakazany owoc bardziej nęci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota.
ja w MC jednie kawę.... i szejk czekoladowy ;-)))
OdpowiedzUsuńoba tunki baaardzo chętnie (kawę uważam, że mają pyszną)
ale nie jadam tam...
Nie odwiedzam takich miejsc.A właściwie wszystko co tam podają mogę zrobić w domu i na pewno jest zdrowsze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa wyznaję zasadę ,że we wszystkim trzeba widzieć umiar, tak więc zdarza nam się odwiedzać MC Donalda, choć przyznaję ,że nie za często.
OdpowiedzUsuńNie wypowiem się merytorycznie, bo nie byłam. Glutaminian sodu, genialny polepszacz smaku można było w PRL-u kupić a spożywczaku. Nieświadoma stosowałam. Dziś wiem, czemu w knajpach jedzenie jest często "lepsze" niż w domu.
OdpowiedzUsuńPodobno dobrą mają kawę. Może też z domieszką chemii?
o tak złe nawki i przzwyczajenia , a potem płacz
OdpowiedzUsuń