z daleka nie widziałam światła,
kiedy otworzyłam drzwi,
zobaczyłam Go,
siedział na drewnianym kufrze nieopodal pieca
Jego twarz rozświetlała zapalana raz po raz
kiedy otworzyłam drzwi,
zobaczyłam Go,
siedział na drewnianym kufrze nieopodal pieca
Jego twarz rozświetlała zapalana raz po raz
kolejna zapałka,
skupiony patrzył jak płonie,
trzymał ją długo,
tak długo,że żar dogasającej
niemal parzył mu palce...
poczułam nieskończona tkliwość ,
skupiony patrzył jak płonie,
trzymał ją długo,
tak długo,że żar dogasającej
niemal parzył mu palce...
poczułam nieskończona tkliwość ,
smutek i żal jednocześnie,
że on tak sam po ciemku
z tą parzącą palce zapałką...
że on tak sam po ciemku
z tą parzącą palce zapałką...
Dziadek...
na zawsze ,tak właśnie ...
...babci nie pamiętam,
zmarła gdy miałam 6 lat...
Piękne wspomnienie...
OdpowiedzUsuńTak piękne wspomnienie. Ja miałam tylko jednego dziadka, drugi zmarł na wiele lat przed moim urodzeniem.
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia!
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńpiękne słowa...
OdpowiedzUsuńWzruszające słowa... Mój Dziadek Felicjan był zawsze bardzo wzruszony, gdy całowałam go w głowę przy powitaniu lub pożegnaniu... Zawsze powraca do mnie obraz Dziadka z drżącą od wzruszenia brodą i szklistymi oczami...
OdpowiedzUsuńto prawda, dziadkowie łatwo sie wzruszają, wiem, bo sama już jestem babcią:-)
Usuń