piątek, 22 stycznia 2016

Dziadek...

z daleka nie widziałam światła,
kiedy otworzyłam drzwi,
zobaczyłam Go,
siedział na drewnianym kufrze nieopodal pieca
Jego twarz rozświetlała zapalana raz po raz
 kolejna zapałka,
skupiony patrzył jak płonie,
trzymał ją długo,
tak długo,że żar dogasającej
niemal parzył mu palce...
poczułam nieskończona tkliwość ,
smutek i żal jednocześnie,
że on tak sam po ciemku
z tą parzącą palce zapałką...

Dziadek...

na zawsze ,tak właśnie ...

...babci nie pamiętam,
zmarła gdy miałam 6 lat...

7 komentarzy:

  1. Tak piękne wspomnienie. Ja miałam tylko jednego dziadka, drugi zmarł na wiele lat przed moim urodzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wspomnienie. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszające słowa... Mój Dziadek Felicjan był zawsze bardzo wzruszony, gdy całowałam go w głowę przy powitaniu lub pożegnaniu... Zawsze powraca do mnie obraz Dziadka z drżącą od wzruszenia brodą i szklistymi oczami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, dziadkowie łatwo sie wzruszają, wiem, bo sama już jestem babcią:-)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)