środa, 12 sierpnia 2015

DIY- krem ogórkowy

Witajcie, Kochani:)
Jak to się stało,ze za domowe kosmetyki
zabrałam się dopiero od niedawna, nie wie nikt:)
Tak wielu rzeczy dotykałam, testowałam
próbowałam sił w tak wielu dziedzinach..
Aż tu nagle olśnienie:-)
Może to wpływ upływającego czasu
a może po prostu logiczna konsekwencja moich działań...
Faktem jest, że stało się-
weszłam w te kosmetyczne działania
na całego i powiem Wam coś-
bardzo mi się to podoba,
a co najważniejsze podoba się mojej skórze:)
Czy nie jest przyjemnie 
sięgnąć rano do lodówki i wyciągnąć
z niej własny płyn miceralny, tonik,
krem,peeling, kostki nawilżająco- odżywcze
na bazie masła shea, umyć się własnoręcznie
wyprodukowanym mydłem, wcierać w skórę
własne olejki i maceraty...
dodawać do potraw aromatyzowane
przez siebie oleje o zapachu ziół , cytrusów
lub owoców,
wyprodukować własne perfumy, pomadki
do ust, odżywki  do włosów, szampony w końcu
medykamenty ziołowe na przeziębienia ale nie tylko...
Hmmm, namawiam Was do tej niezwykłej
w wielu wymiarach pasji :)
Ja wpadłam po uszy i jeśli pozwolicie,
będę się z Wami dzielić swoimi 
doświadczeniami i recepturami.
A miało być o kremie.
Ogórkowym.
Bo zapach, bo nawilżanie.
I nieudanym z założenia.
Jak ten PIERWSZY RAZ:-))

A tu niespodzianka!
 Były momenty grozy, przyznaję :-)
Z kremem jest jak z majonezem.
Wystarczy dobrze go ukręcić :-)

Krem składa się z fazy tłuszczowej i wodnej.

Faza wodna A- 80%

36 ml.soku z ogórka


Faza tłuszczowa B-20%

4ml. oliwy z oliwek
3ml oleju(maceratu) rumiankowego
emulgator 5%
(może być biały wosk-
ja użyłam żółtego wosku pszczelego
tzw"więzy"

Faza dodatków C
Witamina E
kilka kropli






Krem ogórkowy
  1. Przygotowujemy łaźnię wodną - czyli stawiamy garnek z wodą na 
    kuchence i podgrzewamy
    (około 2-3 cm wody, garnek na tyle szeroki by zmieściły się w nim dwa naczynia -szklanki, zlewki).
  2. Do pierwszego naczynia (szklanki lub zlewki) odmierzamy składniki fazy A  - czyli składniki tłuszczowe (oleje,wosk)
    i następnie umieszczamy w łaźni wodnej.
  3. Do drugiego naczynia odmierzamy składniki fazy B -
    czyli sok ze zmiksowanego i przesączonego przez organzę 
    ogórka-(ja zmiksowałam go ze skórką) i także umieszczamy w łaźni.
  4. Obydwie fazy ogrzewamy na tyle długo aż rozpuszczą się
     wszystkie składniki.  Nie przegrzewać. Naczynia wyjmujemy
     z łaźni wodnej.
  5. Podczas intensywnego mieszania (najlepiej mieszadełkiem)
    do fazy wodnej wlewamy olejową (wlewamy fazę A do B).
  6. Mieszamy na tyle długo aż krem trochę się ostudzi i zgęstnieje.
    Wtedy możemy dodać fazę C - czyli wszystkie składniki
    wrażliwe na temperaturę - olejki eteryczne, witaminy.Krem nadal jest jeszcze ciepły.
  7. Pakujemy do czystego słoiczka i przechowujemy w lodówce 
    przez 2 tygodnie (w wersji bez konserwantów).
  8. Ja dodałam kilka kropli Wit. E celem zakonserwowania kremu.
  9. Myślę,że przechowując w lodówce będę mogła go używać przez około miesiąc.
  10.  Mój krem  ma bardzo delikatną konsystencję, dobrze się rozprowadza po twarzy,
          cera po nim staje się nawilżona i jaśniejsza. Krem  nie rozwarstwia się w lodówce.
           ( Pisząc ten tekst opierałam się na informacjach
                     z wielu źródeł znalezionych w sieci.)

Nie wiem, jak Wam,
ale mnie się podoba to,
że mam wpływ na to,co znajduje się 
w moim  żołądku , na moje skórze
czy włosach:)

Z pozdrowieniami:)
Wasza M.Arta

P.S. Widać,że kanikuła...
Tak mało chętnych na moje candy...
A może nie podobają się Wam moje mydełka?

14 komentarzy:

  1. Marto podziwiam jak zawsze :) za chęci wytrwałość i pomysły :)
    buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zbyt długo tkwiłam w "stanie zawieszenia", brakowało mi moich działań...
      buziaki

      Usuń
  2. Fajny kremik :) dla wytrwałych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu ciągnie mnie do własnoręcznego robienia kosmetyków. Może kiedyś się odważę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz coś zrobić, zrób dzisiaj, jesli masz coś zjeść, zjedz jutro :-)
      Spróbuj, najwyżej zdobędziesz doświadczenie, jeśli sie nie uda...

      Usuń
  4. OJ z pewnością skóra będzie lepiej wyglądała bez dodatkowych w kremie konserwantów. Może kiedyś ja tez spróbuję, ale póki co dbam o swój żołądek i robię przetwory na zimę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Martuś, podziwiam i korci mnie, żeby spróbować samej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to do dzieła- będę Ci dzielnie sekundować :))

      Usuń
  6. Witaj Martuś,uffff doczytałam cały przepis i szczerze powiem,schylam głowę.Jednak chyba poczekam na następne opisiki,tego z deczka sie boje.
    Pozdrawiam,przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Marto, jestes niesamowita, wspaniale te wszystkie produkty, jestem przekonana, ze produkty takie sa o wiele lepsze dla naszej skory:) Usciski:)

    OdpowiedzUsuń
  8. candy, candy, zapomniałam, lecę zaraz!!!! a krem genialny!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam za wspaniałe przepisy. nie wiem ,czy się kiedyś zdobędę na wykonanie ale czytam z przyjemnością i zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Twoje kosmetyczne wyczyny :-). Ten krem super wygląda :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)