piątek, 2 października 2015

Przyszły nie wiem skąd...



   ...i mam nadzieję, że zostaną:)




Witajcie, kochani:)
Od jakiegoś czasu dostrzegłam wzmożoną
aktywność  kotków na drodze dojazdowej
do domu oraz w ogrodzie;
pojawiały się nagle, by po chwili równie 
nagle zniknąć... 
 Początkowo myślałam,że mieszkają gdzieś po sąsiedzku...
Pewnego dnia , kiedy wystawiłam na zewnątrz
 garnek z botwinką, by MKM wylał ją na kompost
 zapomniałam mu o tym powiedzieć,
garnek stał przez kilka dni na dworze,
a kiedy sobie o nim przypomniałam,
był zupełnie  pusty!
Zastanawiałam się,jakie zwierzątko
zjadło cały garnek zupy?
Wkrótce wszystko się wyjaśniło:)
Kiedy zaczęłam o stałych porach wystawiać 
jedzenie,zaczęły regularnie przychodzić... koty.
Minęło kilka dni, zanim doliczyłam się ile
ich tak naprawdę jest.
Wszystkie były białe i miały niewielkie 
szare plamki oraz prążkowane ogonki.
Ich mama- maleńka , wychudzona do granic 
możliwości, dzielna kotka
dała radę wykarmić aż troje kociąt !!!
 żal było na nią patrzeć, była tak zabiedzona:((((
Ona jedyna podeszła do mnie od razu,
zaczęła się łasić, jakby chciała
powiedzieć- fajnie,że nam się pojawiłaś, 
już sama nie daję rady, już brakuje mi sił...
Na zdjęciu poniżej już po trzytygodniowym
intensywnym dokarmianiu...



Podziwiam ją  za determinację,opiekuńczość,
jest czujna i wspaniale wychowuje swoje "przedszkolaki"
pomimo niedostatków udało jej się
wykarmić wszystkie!
Ani chwili nie spuszcza z nich wzroku,
śledzi każdy ich krok...




Kotki początkowo jadły tak dużo,
że odchodziły z pękatymi brzuszkami,
potrafiły wypić 600-700 ml mleka
nie mówiąc już o mięsie, czy suchej karmie.
To już trzeci tydzień
mojej opieki nad nimi...
Już nie rzucają się na jedzenie, 
nie walczą ze sobą o każdy kęs...
Kiedy rano ok. 6:00 otwieram drzwi
od wyjścia do ogrodu, gnają w moją stronę
" na złamanie" karku
Dalej są nieco nieufne, nie dają się głaskać,
ale nauczyły się wchodzić kocią klapką
na zaplecze, gdzie mają wystawiane miseczki
z jedzeniem.
Klapka co prawda musi być podwieszona
do góry za pomocą taśmy klejącej,
ale i tak uważam,że to duży sukces:)
Kiedy są w domu, rozchodzą się po kątach
i wszędzie myszkują.
Stanowią  dla mnie źródło nieustannej radości:)
Odkąd się ochłodziło, z przerażeniem myślę
o ich nocach pod gołym niebem,
(ulokowały się na kompoście, 
śpią w zagłębieniu)
Nie mogąc na dłużej zatrzymać ich w domu,
 przystąpiłam wczoraj  do działania!
Zabrałam się za budowę domku dla moich milusińskich!
Mam nadzieję,że będzie to tymczasowe schronienie,
że wreszcie oswoją się na tyle,
by móc zamieszkać razem  z nami:)
Od razu uprzedzę,że nie jest to żaden pałac
a zwykła ziemianka:)
Muszę popracować jeszcze nad wejściem,
zrobić daszek i ścianę frontową.
Na zdjęciu widać, jak Fizia
przygląda się dziwnej budowli z zaciekawieniem:)




Tu widok na domek koci z tyłu:
Warstwy izolujące są naprawdę grube,
ale i karton nie był mały-
w końcu mają się tam pomieścić 4 koty!


Poniżej odręcznie narysowany schemat
konstrukcji domku




Maluchy są tak ruchliwe,
że trudno zrobić im dobre zdjęcia







Udało mi się pobawić z jednym z nich sznurkiem od aparatu:)


Imię mam tylko dla kociej mamy- Fizia,
żaden z maluchów jeszcze nie został nazwany-
kiedy tylko poznam ich płeć,
poproszę Was o pomoc w nadaniu imion, O.K.?

Miłego weekendu:)
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze:))
Wasza M.Arta











33 komentarze:

  1. Ale wzruszający post. Kociaki cudne i mają wielkie szczęście. Matka od razu wyczuła w Tobie dobrą duszę i chciała Ci podziękować za swoje maluchy. Teraz już mają zapewniony dobry byt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie cudne kociaki:) uwielbiam zwierzaczki, niestety my musimy być ostrożni, bo starszak do alergik :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w Lnianym:)
      Rzeczywiście, gdyby nie alergia, więcej zwierzątek znalazło by dom...

      Usuń
  3. Masz dobre serce Marto kocia mamo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie się nimi zaopiekowałaś, wcale nie wyglądają że były bezdomne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. paradoksalnie małe nie wyglądały na bezdomne, ale ich mama...ona tak...:-(

      Usuń
  5. Cudny post! urocze kociaki, brawo za domek! jestem pod wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
  6. Slodziaki, dobrze, ze znalazly Ciebie, ja tez mialam takiego dzikuska , co sie u nas stolowal. Nie dala sie jdnak wcale udomowic, a jak sasiadka ja zlapala i wysterylizowala, to bardzo rzadko przychodzi, myslalam, ze juz zdechla, ale dzisiaj sie pojawila:) Milego weekendu Marto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje,ze moje dadza sie udomowic...
      Milego weekendu Kamilko:)

      Usuń
  7. Nieźle się Wam rodzina powiększyła! Brawo! Ciekawe czy się zadomowią w swoim nowym domku czy wybiorą Wasz większy :) Pozdrowionka! Dora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Corka twierdzi,ze jeszcze miesiac
      I zamieszkaja w domu:)

      Ppzdrowionka Doro

      Usuń
  8. Bardzo miła gromadka:) Z pewnością się u Ciebie zadomowią, idzie zima, karmisz je i dostały domek to nigdzie się nie ruszą - bo gdzie im będzie lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej piękna gromadka! ;)) Miały szczescie, ze trafiły na Ciebie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziekuje losowi za to,ze sie pojawily w moim zyciu.

      .serdecznosci:)

      Usuń
  10. Oj, jak dobrze że istnieją jeszcze tacy ludzie jak Ty. Sama mam pięć kotów i wiem jak wiele dają one radości. Wiem też że jest to obowiązek tym bardziej Cię podziwiam i w imieniu tych kotków Ci dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam 2 lata temu pięć kotów- był to cudowny czas dla mnie... i dla ich:)

      Usuń
  11. Jej, aż mam łezkę w oku, jesteś cudowną osobą :) i jak dla mnie i pewnie te dla tych kotków zbudowałaś im pałac o jakim pewnie w swych kocich snach nie śniły :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale Ty masz serce dla tych kociaków. Podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  13. Znalazły w Tobie dobrą duszę . Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  14. Marta -Koty niosą szczęście i radość .W swojej kociej mądrości wybierają zawsze najwspanialszych ludzi i ich domy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Marto,dziękuję za odwiedziny,pozwól,że będę również Ciebie odwiedzać,bo bardzo mi się u Ciebie podoba,kotki są śliczne,nie dziwię się ,ze Cię tak zauroczyły.Myślę,że domek zaakceptują i będą szczęśliwe przy Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj, Anastazjo:)
    Mam nadzieję,że będą szczęśliwe:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)