Tyle już przedmiotów
poddałam metamorfozom,
wydawałoby się,że nic
już nie mam do przemalowania,
przetarcia,
przeróbki...
Nic bardziej błędnego,
dom przecież obrasta
w piórka latami:)
Widoczny na zdjęciu
fragment serwetnika
został mocno postarzony.
Ciągle eksperymentuję,
lubię przedmioty
z historią,
zużyte,
nawet jeśli jest to
czasem udawane
za pomocą pędzla,
gąbki i farby.
Przetarte serwetniki,
postarzona taca,
owinięte sznurkiem,
pomazane,
potłuczone skorupki;
tylko
czy tak
wyglądają
przedmioty
z duszą?
Jeszcze fajniejsze te pisanki. Z ogromną przyjemnością oglądam to co tworzysz, bo tez kocham przedmioty z duszą, nawet te udawane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też z wielka przyjemnością regularnie zaglądam do Ciebie:))
UsuńTakie właśnie postarzenia podobają mi się szczególnie! Mocne, wyraziste, kontrastujące z bielą, która dzięki temu jeszcze bardziej zaczyna "świecić". Stylowo prezentuje się płaskorzeźba. Nie wiem czemu, ale skojarzyła mi się z Chopinem ;)
OdpowiedzUsuńA serwetnik i taca przepiękne. I tak - mają duszę! A nawet jeśli przedtem nie miały, to nadałaś im ją swym kunsztem. I teraz są wyjątkowe.
Ja jeszcze nie do końca potrafię skutecznie postarzać. Działam poniekąd "na raty" ;), ponieważ początkowo byłam ostrożna i pełna obaw, by czegoś nie zepsuć. Dlatego sukcesywnie poprawiam i przecieram to, co pierwotnie wyszło mi nazbyt gładkie i czyste.
Bez obaw, droga Magdaleno- w tym stylu nie ma matryc, na szczęście, wszystko jest jedynie wynikiem i efektem NASZYCH pomysłów, wyobrażeń, nastrojów...Przerabiać możemy wielokrotnie;pomysły mogą się zmieniać jeszcze w trakcie realizacji...
UsuńLubię tę dowolność, niczym nie skrępowaną swobodę w działaniu...
Czy to jest WOLNOŚĆ?
Tak- swoboda wyrażania siebie jest WOLNOŚCIĄ:))
Dlatego tak uochałam
upss...coś mi umknęło
Usuńdokończę tutaj -dlatego tak ukochałam shabby chic, chociaż pewnie w moim wydaniu jest nieco inaczej zabarwiony...
mną????
Z pewnością. Odciskasz ślad swej osobowości na każdym przedmiocie, który tworzysz lub przetwarzasz. Wspomniałaś, że początkowo także pociągała Cię głównie biel. Z czasem doszły do niej kolory - co zresztą znakomicie ilustrują posty na blogu. Odnoszę subiektywne (więc może i błędne) wrażenie, że kolor odzwierciedla wzrost odwagi, pewności siebie, samoakceptacji i dumy.
UsuńZastanawiam się jak to będzie ze mną :)
Na razie biel oczyszcza mą przestrzeń; oczyszcza także i mnie, dając bazę pod... kolor? Kto wie :)
Przed paroma minutami odwiedził mnie tato i razem z nim pójdę do rodziców na obiad. "Zapchlona czarownica" spodobała mu się na tyle, że wyszedł z propozycją wystrugania jej nóżki.
Bo na razie "nie można z nią tańczyć" :)
Twoja kreatywność nieustannie mnie zadziwia :)
OdpowiedzUsuńa ja podpisuję się pod tym co napisała Chienia....zadziwia i wprawia w zachwyt... a czy są to przedmioty z duszą??
OdpowiedzUsuńNo jasne... Twoją duszą ;-)))
Cieplutko pozdrawiam
Przedmioty z duszą trwają wiecznie, nadałaś im drugie życie i widać ile serca w nie włożyłaś!
OdpowiedzUsuń