sobota, 1 sierpnia 2015

bardzo kolorowy post z tutorialem w tle (jak zrobić domowe potpourri)


Witajcie kochani:)
Co roku myślałam o przygotowaniu potpourri,
ale zwykle brałam się za działania zbyt 
późno...
W tym roku  postanowiłam zdążyć na czas.
Skrupulatnie zbierałam i suszyłam
kwiaty z ogrodu,z łąk,lasów
oraz wszystkie, które otrzymywałam.
Z czasem nazbierało się tego naprawdę sporo.
Starałam się suszyć każdy z kolorów osobno,
by uzyskać dobre kompozycje
a nie tylko przypadkowy mix kolorów.
Jak to zwykle bywa,
życie zweryfikowało moje podejście 
do sprawy.
Kwiaty białe nie schły tak ładnie, jak
się spodziewałam:-(
Ostatecznie połączyłam białe kwiaty z niebieskimi
i żółtymi w jednej mieszance
oraz pąsowe, czerwone i fioletowe w drugiej.




Najtrudniej było zdobyć kwiaty niebieskie.
Te, które kwitną przy drogach
i na łąkach, mają tak delikatne płatki,
że po wysuszeniu zawsze było ich za mało.
I tu wpadłam moim zdaniem
na niezły pomysł,
by posiłkować się  w kompozycjach potpourri
 kolorowymi trocinami.
Na zdjęciu poniżej zaledwie fragment
większej całości, już wysuszonych trocin...
Ostatecznie przefarbowałam je
na kilkanaście kolorów.
Ze zdumieniem obserwowałam,
jak łatwo nabierają koloru
i  równie łatwo suszą się na słońcu.
Do barwienia użyłam barwników spożywczych.



By potpourri  długo spełniało swoją pachnącą rolę 
potrzeba jeszcze co najmniej dwóch składników
a właściwie nawet trzech(bo i cierpliwości)
Po pierwsze poza dokładnie wysuszonymi kwiatami
należy użyć utrzymywacza zapachu.
Ja użyłam do tego celu suszonych rozdrobnionych kłączy
tataraku i  mielonych kłączy kosaćca.
Kolejnym nieodzownym atrybutem mieszanek
są olejki eteryczne dowolnie wybrane.
Ja użyłam  paczuli, drzewa sandałowego,
piżma, mandarynki i zielonej herbaty,
w biało- niebieskiej kompozycji białego jabłuszka, lawendy
oraz po kilku kropli pomarańczy i migdałka.
Suszone kwiaty umieszczamy na 2 miesiące w szczelnie
zamykanym naczyniu wraz ze wszystkimi dodatkami,
potrząsając 2-3 razy dziennie naczyniem,
 by zapach rozłożył się równomiernie.
Po upływie dwóch miesięcy
wsypujemy mieszanki w ozdobne naczynia
i napawamy się ich zapachem...
lub obdarowujemy swoich bliskich...:)
Kiedy stwierdzimy, że zapach nie jest już
tak intensywny, suszki umieszczamy ponownie
w hermetycznych naczyniach,
dodajemy  olejki eteryczne,
trzymamy w zamknięciu tydzień lub dwa
by znowu cieszyć się zapachem lata.




Jeszcze miesiąc i będzie pachniało w 
całym moim domu :)



Na koniec fragment prezentu, który szykuję dla Was na  swój powrót...
ale o tym będzie w następnym poście,
więc na razie szaaa:-)



Buziaki:))
Dzięki za odwiedziny i miłe przyjęcie:))

Wasza M.Arta





19 komentarzy:

  1. Piżmo, drzewo sandałowe, mandarynka, paczula i zielona herbata - już czuję tę cudowną mieszankę.
    Wspaniały pomysł, ale jak widać bardzo czasochłonny, czyli nie dla mnie niespokojnego ducha. Ja muszę mieć wszystko na już:-) a szkoda, bo takie własne potpourii chciałoby się mieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja włażciwie tez lubie mieć wszystko na juz, ale dla takich efektów warto poczekać, na mydełka też czekam długo- aż 6 tygodni !:)

      Usuń
  2. Świetny pomysł .Taki podarunek to wspaniała rzecz. Zapachy zawsze będą przypominały o Tobie obdarowanemu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy podarunek własnoręcznie wykonany jest zwykle miło przyjmowany...
      Właśnie za dwa tygodnie mam imieniny przyjaciółki, cieszę się,ze potpourri będzie gotowe:)

      Usuń
  3. Fajna sprawa,trochę cierpliwości i Twój dom będzie niesamowicie pachniał:) Serdecznie pozdrawiam. Kasia-mazurskie pasje:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda cudownie. Może w przyszłym roku i ja się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gostei de visitar o seu blog.
    Um abraço e bom Domingo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Congratulo-me também me visitou :)
      Tem um bom domingo :)
      M.Arta

      Usuń
  6. Świetny pomysł z trocinami kolorowymi, niebieskie pot pourii jest cudne...mam juz zasuszonych troche płatków różanych, korzeń irysa kupie, ale nie wiedziałam,że az 2 m-ce trzeba je aromatyzować, dobrze,że podałaś instrukcję...dzieki i pozdrawiam Bea:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. jakis chochlik od rana mi przeszkadza- pisałam,ze przeciez od tego ma sie kolezanki blogowe :-)
      Buziaki

      Usuń
  7. Super pomysł....Zapach już dzisiaj czuć....Pozdrawiam pa....

    OdpowiedzUsuń
  8. Super pomysł....Zapach już dzisiaj czuć....Pozdrawiam pa....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedy sie utrwali, bedzie długo słuzył...

      pozdrawiam, pa...

      Usuń
  9. Genialne :) może też sobie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. piekne zapachowe mieszanki , ja wrzucam do słoja zasuszone główki róż , które corcia notorycznie dostaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej jak kolorowo i już czuję zapach.A Tobie medal za cierpliwość:) W jakich warunkach suszysz kwiaty? Ania

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)