źródło-Google |
KARCZOCH-
SŁOŃCE NA TALERZU
W SERCU
W TRZEWIACH
Moje karczochy, zakupione w supermarkecie nie wyglądały tak
pięknie i świeżo jak te ze zdjęcia z Google, ale nie zrażona wyglądem zewnętrznym postanowiłam przygotowć je na rodzinną kolację z dziećmi.
Przygotowania rozpoczęłam od przycięcia liści i ogonków.
po czym znalazły się w garnku z osolonym wrzątkiem , w którym to spędziły mile czas przez ok. pół godziny.
Po odsączeniu na sicie główkami w dół mogły trafić już na stół.
Podane z sosem vinegrete, smakowały wyśmienicie.
Pragnę tu zaznaczyć, o czym na pewno wszyscy wiedzą,że jadalne są tylko końcówki liści, które odrywane kolejno od karczocha odsłaniają samą kwintesencję smaku- jego dno, które pokryte jest drobnymi, niejadalnymi włoskami- dopiero po ich odrzuceniu cała tajemnica karczocha zostaje odsłonięta i w nagrodę otrzymujemy to co w nim najlepszego-jego serce.
Było słońce na talerzu, a na zewnątrz jego piękny zachód, który dodawał splendoru naszemu rodzinnemu spotkaniu...
Życzę Wam samych miłych spotkań w rodzinnym
i nie tylko rodzinnym
gronie...
niestety nie znam samku...nigdy nie jadłam karczochów...muszę kiedyś spróbować:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie smakują nadzwyczajnie- trudno opisać ten smak- to jakby szparagi i topinambur jednocześnie;)
UsuńPozdrawiam
Kiedyś jadłam marynowane, ze słoika, nie posmakowały mi. Muszę jeszcze spróbować takiego świeżego karczocha, może z takim bardziej się polubię.
OdpowiedzUsuńPiękny zachód. :)
Zięć, który też jadł wczesniej tylko ze słoika stwierdził,że świeże są lepsze- ale to zawsze kwestia smaku...
UsuńJa lubię eksperymentować w kuchni i ciagle szukam nowych smaków;)
Ty to potrafisz wyczarowac przyjecie.Podejrzewam ,ze znienawidzony przez wszystkich salceson w Twoim wydaniu stalby sie rarytasem na miare trufli:)
OdpowiedzUsuńkto wie- to zawsze tylko kwestia wyobraźni...
UsuńSpotkanie rodzinne z dziećmi - jak to ładnie brzmi:-) A karczochy lubię, ale w restauracjach, bo mi jakoś nie chce się wierzyć, że w domu mi wyjdzie. Po Twoim przepisie jednak spróbuję!
OdpowiedzUsuńbo to bardzo proste jest, Aniu-nie może nie wyjść:))
UsuńUwielbima karczochy, takie maryynowane ze sloika rzucam na ielona salatez pomidorkami I mozzarella, pysznie wszystko sie komponuje, ale jadlam rowniez na cieplo I tez uwielbiam, pozdrawiam Marto:)
OdpowiedzUsuńfajnie tak posiedzieć z rodzinka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
posiedzieć, to chyba za dużo powiedziane- Jaś ciągle chciał wchodzić po schodach na górę;))
UsuńNo, dobrze, że przeczytałam, bom zjadaniu części z włoskami była bliska :)))
OdpowiedzUsuńPewnie było smacznie i rodzinnie w ten karczochowy wieczór:))
oj było, było:)))
UsuńNigdy nie probowalam. Ale jakbym kupila to zrobilabym z nich dekoracje ;))))
OdpowiedzUsuńusciski
ps: ciesze sie ze przesylka dotarla i podoba sie, buziak
Ja robiłam z nich dekoracje wielokrotnie...
UsuńUściski
Nie znam, ale tak mnie zaintrygowałaś, że na pewno spróbuję. =)
OdpowiedzUsuńWitaj Martuś :)
OdpowiedzUsuńDostałam kolejną przesyłkę na aukcję dla Michała :)
nie wiem od kogo :(((((
Przyszła z Krakowa.
Może coś wiesz na jej temat?
Komu mam dziękować????
Pozdrawiam i przytulam :)
Prawdę powiedziawszy nie bardzo, ale ważne,że kolejna paczka przyszła dla Michała:))
UsuńTak działa internet- być może ktoś przeczytał post i zgłosił swój akces-budujące...
Buziaki Elu
właśnie mi uzmyysłowiłaś, że ja NIGDY nie jadłam karczochów :) serio serio.
OdpowiedzUsuńWidać nie taki karczoch straszny :) a ja zawsze sie bałam kupić, bo nasłuchałam się kiedyś jakie to one są trudne w przygotowaniu :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie pewnie zaryzykuję :)