wtorek, 21 sierpnia 2012

Doświadczenia niedoszłej poetki

Inna jesień

A kiedy już się spotkamy
płatek
po płatku
rozbierzesz
mnie z róży . 


Stawka

Dokonałam dziś nie lada wyczynu.
Uratowałam cały świat.
Chociaż nie zapłaciłam słono,
stawka była ogromna.
Wszystko co dla mnie ważne,
zdobyłam za przedmiot ważący
zaledwie kilka gramów.
I wcale mnie to nie przeraża.
Jestem nawet zadowolona.
Mam perspektywy.
Nie muszę rozstawać się z marzeniami.
Mogę zacząć dzień niemal radośnie.
Wielkie sprawy przychodzą  nagle
i choć nie zawsze zaczynają się w ciszy,
w niej się stabilizują.
Wielkie sprawy przychodza tak szybko
że nie dają czasu na strach,
a potem nie ma już na niego odwagi.
Pomoc doraźna dotarła na czas.
Krwotok zatamowany.
Nie pora jeszcze na ocenę rozległości rany,
ani na prognozowanie gojenia.
Ostre noże wypadły nam z rąk,
choć miały dziś dokonać ostatecznego cięcia
Byle dotrwać do zmierzchu.
Wieczorem dzieje się magia.
Nasze ciała są mądrzejsze od naszych myśli.
Łatwiej się dogadują.
Nie mają sobie nic do zarzucenia.
W przeciwieństwie do naszych dusz.

***

Ziarna pod powiekami

wezbrany żal podchodzi do gardła.
zachłanne młynki
mielą ciała w złowrogi pył.
posępne myśli
rozwarstwiają prostokąty ciszy na dwoje.
jestem zaledwie połową.
tratwa łóżka dryfuje bez celu
po oceanie podłogi.
w rozpadlinie prześcieradła
harpie czyhają na spowiedź.
z daleka słychać pomruk
bestii ziejącej ogniem.
cisza rozpełza na boki
w pierzastość pajęczyny.
powoli przez szyby
żałośnie wdziera się świt.
zastygam wolno
z kamiennym ziarnem pod powiekami.
dławię krzyk.


***

Bez pożegnania


Nadzieja
że ten fotel z dermy
to łoże kochanków
a pasy którymi cię wiążą
figlarną zabawą
metalowym prąciem
jak pługiem
oddzielają skiby
twego ciała
z przerażenia rozchylonych
niekochaniem ud
rozwija się
zdumiona wstęga
i tańczy wsiąkając w śnieg
szpitalnej emalii
odchodzisz mnie śpiącą
bez pożegnania.

***

Jest

Naprzeciw, wbrew i pomimo
zwierciadła, kresu, ołtarza,
uratowane i wskrzeszone,
obudzone ze snu,
świadectwo magii,
w szczelinach świateł,
między
kotarami obcych domów,
w wymoszczonym puchu
twego ciała,
zamknięte,
nieulękłe, ocknione.
Jest.
Bez triumfu nakręca
motor twojego życia.
*** 



            Zarejestrowana na portalu "Jest lirycznie"
spróbowałm swych sił.
Wzięłam do ręki pióro i unoszona na skrzydłach
weny twórczej popełniłam parę "utworów"
Ktoś przeczytał,
ktoś dodał do ulubionych,
zganił ktoś.
Nie kobieta to,
mężczyzna...
Nie znalazł przemocy,
brudu
i agresji...
Nie przebaczył.
Napiętnował.
Zganił.
Po prostu
pominął.
 Usunął się.
Nie zatrzymał.
Zabrał swą duszę
szorstką, 
spętaną drutem
kolczastym.
i przeszedł dalej.

Nie walczyłam.
Nie chciałam więcej.
Poddałam się...


A co jeśli miał rację?


 



4 komentarze:

  1. Poeta z Ciebie pierwsza klasa!
    tez kiedyś próbowałam ;)
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do zgłoszenia swojego candy na blogu http://candy-i-rozdania.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że przeraziły mnie Twoje wizje - widać takie były, skoro tak je miałaś potrzebę przedstawić. I dobrze Ci to wyszło, ale "Ziarna pod powiekami", to lepiej przed snem nie czytać, można nie zasnąć:) Obyś miała powody do napisania czegoś przeciwnego. Chętnie na to poczekam i przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo pozostawione przez Was w komentarzach, za czas
postom poświęcony...:)